Nareszcie udało mi się skończyć Cookie time od SODY. Trochę to trwało, gdyż czasu na krzyżykowanie miałam zdecydowanie mniej. Urlop, lato... :)
Poszczególne części samplera wyszywało się, jak zawsze, dość szybko i bardzo przyjemnie. Ukończenie pojedynczego elementu zachęcało do wyszywania kolejnego.
Wspaniały efekt - jak to w SODZIE - dodały czarne kontury. Bardzo lubię też efekt połysku uzyskany białą muliną. Do tego intensywne, soczyste, żywe barwy i mamy ozdobę, na widok, której każdy się uśmiecha i do tego "ślinka cieknie" :)
Tradycyjnie nie obyło się bez zmian w stosunku do oryginalnego wzoru. Zrezygnowałam z podpisów poszczególnych części, gdyż uznałam je za zbędne. Bez nich całość jest subtelniejsza i nie tak przeładowana. Im dłużej patrzę na gotową całość tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że moja decyzja była słuszna.
Tradycyjnie nie obyło się bez zmian w stosunku do oryginalnego wzoru. Zrezygnowałam z podpisów poszczególnych części, gdyż uznałam je za zbędne. Bez nich całość jest subtelniejsza i nie tak przeładowana. Im dłużej patrzę na gotową całość tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że moja decyzja była słuszna.
Ciasteczka wyszyte na białej kanwie 14 ct. Oprawione zostały w drewnianą ramkę z nanunana (10 Euro) o wymiarze 40 x 50 cm. Do mniejszej (30x40cm) też by się na upartego zmieściły, ale nie chciałam ich "upychać" w ramie. Tym razem oprawa z passe-partout w kolorze białym, natomiast ramka ma - jak na słodkości przystało - kolor kremowy, a może powinnam powiedzieć "ciasteczkowy"? ;)
Co prawda nie udało się zrobić prezentu imieninowo-urodzinowego, bo nie zdążyłam, więc cookisy będą prezentem "bezokazyjnym" :)